7 grudnia 2019 r. kilka naszych załóg zmagało się na rajdzie „Mikołaje w Gatkach”.  A według Bartka było tak:

Miały być „Mikołaje w Gatkach”, były "Mikołaje w Kowalowie". W minioną sobotę wraz z Arkadiuszem startowaliśmy w rajdzie mikołajkowym. Organizatorzy Krzysztof i Piotr na terenie żwirowni rozmieścili 50 pieczątek, o które walczyło 50 załóg. Na ich zdobycie określono sześciogodzinny limit czasowy. Jednak to nie wszystko – warunkiem dopuszczenia do rajdu było posiadanie atrybutów św. Mikołaja!

Widząc jak poważnie organizator traktuje ten temat uznaliśmy, że nie odpuścimy i w tej klasyfikacji. Ubrani od stóp do głów w czerwono – białe stroje ruszyliśmy na prolog, a po nim na kolejne OESy. Zaczęliśmy od pieczątek „powyżej bazy”. Ich zdobywanie nie było wcale łatwe – zostaliśmy przypisani do klasy wyczyn, w która przeznaczona była dla aut „no limit”, ale z zakazem używania wyciągarek, które organizatorzy zaplombowali. Do dyspozycji mieliśmy jedynie dwa hi-lifty, z których korzystaliśmy dość często. Po zjechaniu na kolejny OES do zdobycia było kilka punktów kontrolnych położonych wzdłuż zbocza. To, co w naszej zmocie jest atutem, czyli zdolność do dużego krzyżowania się osi spowodowało, że zawieszenie sie poskładało i zaliczyliśmy rolkę z finałem na dachu. W takich sytuacjach rywalizację spycha się na dalszy plan – nasi konkurenci postawili nas swoim autem na koła. Po szybciutkim serwisie polegającym na sprawdzeniu stanu oleju w silniku, wymianie koła na zapasowe (już od dłuższego czasu schodziło powietrze) ruszyliśmy dalej. Kilka pieczątek dalej kolejna awaria – tym razem okazało się, że uszkodzony został wałek pomiędzy skrzynią a reduktorem. Spotkany na trasie Łukasz ze swoją załogą ściągnął nas na bazę. Zrezygnowani, że w połowie limitu czasu rajd się dla nas skończył usiedliśmy przy ognisku. Po chwili namysłu, wykonaniu telefonu do Zbyszka, który szykował się na imprezę rodzinną zapakowaliśmy złoma na przyczepę i ruszyliśmy do niego. Po skorzystaniu ze spawarki wróciliśmy do Kowalowa. Pozostało nam jeszcze ponad półtora godziny jeżdżenia. Zaczęliśmy od pieczątki z wklejką, w pobliżu której nie było żadnego drzewa. Z opresji uratował nas Bartosz. Pozostały nam jeszcze dwa oesy – wytaśmowany, którego przejechanie skutkowało doliczeniem nam 3 punktów do tych już zdobytych oraz KruszGeo. Na tym ostatnim spotkaliśmy się ponownie z Łukaszem. Tym razem to on potrzebował pomocy – na dwa auta podjęliśmy nieskuteczne próby wyszarpnięcia Froty z błota. Po około półgodzinnej walce stwierdziliśmy, że zjeżdżamy na bazę, bo zostało nam kilka minut na zdanie karty. Po rozliczeniu pieczątek wróciliśmy do Łukasza. Z uwagi na zakończoną rywalizację mogliśmy już skorzystać z wyciągarki. Po uwolnieniu rodzinki wróciliśmy na bazę. Pyszny bigos pozwolił nam się nieco zregenerować po dniu pełnym przygód.

Rajd zakończyliśmy na dwóch pierwszych miejscach. Zarówno w kategorii na strój św. Mikołaja, jak i w rywalizacji o pieczątki.

Ogromne brawa dla pozostałych załóg reprezentujących raptorowe barwy – Bartosz z Agnieszką, którzy zajęli trzecie miejsce w klasie Turystyk, a także dla Eugeniusza z Marleną i dla Daniela z Simoną.

Ogromny podziw dla organizatorów, którzy pomimo niesamowitych problemów technicznych stanęli na uszach i zorganizowali świetną imprezę.